piątek, 11 maja 2012

2. We'll find a place where the sun still shines.


Emily
Przerwa minęła nam szybko. Zdążyłyśmy spalić papierosa i zjeść śniadanie. Nie rozmawiałyśmy wcale. Wystarczyło nam tylko to, że jesteśmy obok siebie. Nasza obecność. Teraz miałyśmy mieć lekcje osobno. Kierowałam się w stronę sali od fizyki. Marliyn zawsze mnie odprowadza , bo ma po drodzę do klasy, w której odbywa się jej lekcja. 
-No to powodzenia mała i do zobaczenia na następnej przewie. 
-Dzięki. Pa - przyjaciółka odwróciła się jeszcze w moja stronę i mi pomachała. Patrzyłam jak odchodzi. Znowu się zamyśliłam. Otrząsnęłam się szybko i weszłam do sali. Moje nogi automatycznie szły w stronę ostatniej ławki. Na fizyce siedzę sama. Chyba, że mamy jakieś doświadczenia to wtedy dostaję partnera, chociaż nie chcę. Sama bym mogła robić zadanie, ale Pani profesor Moore nigdy nie chcę się na to zgodzić. Jestem dobra z fizyki. Przynajmniej tak mi się wydaję. Oceny mam przyzwoite, ale nigdy się nie wychylam. Myślę nad zdawaniem matury z fizyki, do której namawia mnie Pani profesor. 
-Dzisiaj zaczniemy nowy dział. Mechanika kwantowa. Ktoś z was wie co to jest? - jak zwykle nikt się nie zgłaszał. Pani Moore rozglądała się po sali. Najchętniej schowałabym się pod ławką po to tylko żeby mnie nie zobaczyła.
-Emily? Może ty? - wiedziałam, że mnie zapyta. Czułam to. Wstałam.
-Tak Pani profesor. Mechanika kwantowa jest to dziedzina fizyki, która powstała w celu wyjaśnienia faktów eksperymentalnych, których fizyka klasyczna wyjaśnić nie umie. Według niej możliwe są zjawiska będące jeszcze do niedawna jedynie domeną literatury fantastyczno-naukowej, np. teleportacja. Jest bardzo praktycznym narzędziem. Ma moc przewidywania dowolnej w zasadzie własności  cząsteczki. 
-Bardzo ładnie Emily. Usiądź. - zwróciła się teraz w stronę klasy. - Widzicie? Powinniście brać przykład z koleżanki, a nie tylko siedzieć przed komputerem, albo wychodzić na imprezy.
Klasa patrzyła na mnie tak jakby chciała mnie udusić. Przecież się nie zgłaszałam. Nie moja wina, że znowu znałam odpowiedź na zadane mi pytanie. To samo wychodzi. Nawet sama nie wiem skąd to wiem. Miałam ochotę wybiec z sali z krzykiem, ale nie mogłam. Nie po to rodzice płacą tyle pieniędzy za moją szkołę. Nie wiem w sumie po co. Mogli mnie posłać do zwykłego liceum publicznego, a nie do jakiejś prestiżowej szkoły w samym centrum Londynu. Do dzwonka zostało jeszcze ponad 20 minut. Chcę już stąd wyjść do mojej przyjaciółki. Jej obecność bardzo mnie uspokaja.


Marliyn
Spotkałyśmy się tuż przy szafkach po zakończonych lekcjach. Ubrałam kurtkę na siebie , czapkę , szalik i rękawiczki. Wyglądałam pewnie jak jakiś bałwanek. Przechodząc przez korytarz , żegnałam się z co drugą ,a może co trzecią osobą na korytarzu. Mała szkółka z dzianymi dzieciaczkami. Jedynie pod naciskiem i błaganiem Emily poszłam do tej szkoły. Wolałam jakąś artystyczną szkołę, ale ciągłe krzyki ojca 
-Jak Cię to wyżywi? Będziesz cały czas za moje pieniądze żyła? 
Nie lubiłam gdy krzyczał, to ta frustracja trwająca już trzy lata. Nie chciałam nigdy wszczynać z nim kłótni, ale się zdarzało. 
Zawiało. Przeszedł mnie wzdłuż kręgosłupa nieprzyjemny dreszcz. Potrząsnęłam głową by „zrzucić „ to z siebie. Wsiadłyśmy do smarta. 
-Starbucks ?- spojrzałam na nią pytająco. Oby dwie kochamy kawę i papierosy, nasze  małe nałogi. 
-Jeszcze się pytasz- zaśmiała się dziewczyna. Lubiłyśmy tam odrabiać lekcje rozmawiając ze sobą. Teraz jest już miejsce obojętne. Byle by było ciepło. Robimy sobie takie wypady coraz rzadziej. Jej relacje z rodzicami, próbuję ją odciągać od tych problemów. Teraz Londyn był Londynem, zatłoczone główne ulice miasta . Gwar.  Niby zimno, ale w środku jest bardzo gorąco. Powiedzmy, że po godzinie byłyśmy już w środku. Tutaj zawsze panował przytulny klimat. Zapach kawy był mi dobrze znajomy. Zamówiłyśmy ulubione napoje i rozsiadłyśmy się w jednej z loży. 
-Gdybyś widziała ich miny, Marliyn. Myślałam, że oni mnie zjedzą- powiedziała smutno , wiedziałam jak jest jej ciężko. Dziewczyna się uczy, stara, a tu takie rzeczy. Odkąd pamiętam ona chłonęła wiedzę, a ja musiałam czasem poślęczeć nad książkami więcej czasu. Zawsze mi coś pomogła, wytłumaczyła. 
-Weź nie przejmuj się tymi matołami, nie są warci Twojej uwagi słoneczko- posłałam jej ciepły uśmiech. Usiadłam po turecku na skórzanej kremowej kanapie. Napiłam się chwilę wcześniej podanej kawy. Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam się. Po chwili wypuściłam szarą chmurkę z ust. 
-Chciałabym być jak Ty – wypaliła dziewczyna, a mi aż okulary z nosa spadły. Musiałam je nosić, bo nie założyłam soczewek. Podsunęłam czarne oprawki do góry. Przygryzłam dolną wargę. 
-Emily, co ty gadasz? Jesteś świetną osobą tylko musisz się otworzyć na świat. Nie musisz nic w sobie zmieniać, gdyby każdy był taki sam było by nudno, pamiętaj- położyłam jej palec na nosie, a ona parsknęła śmiechem. Uwielbiam jak się śmieje, zawsze umie mi poprawić humor, choć częściej ja mam lepszy niż ona. 
-O , przypomniało mi się. Ostatnio dostałam zaproszenie dla dwóch osób na imprezę kostiumową. Idziemy ?- zaproponowałam , miałam nadzieję ,że się zgodzi ,bo znajdę inne sposoby by poszła. Rzadko kiedy wychodziłyśmy gdzieś razem się bawić w klubach. Strasznie żałowałam tego. Mogła by poznać trochę życia z innej strony…


Emily
Prawie się zakrztusiłam kawą, którą właśnie piłam. 
-Co? Na imprezę kostiumową? Chyba żartujesz. Na zwykłą może i bym poszła, ale na kostiumową? Nie.  - wiedziała jaka jestem. Wiedziała, że się nie zgodzę. Nie miałam zamiaru nigdzie iść. Wolę posiedzieć w domu i poczytać książkę. Uwielbiam zamykać się w swoim świecie. 
-Proszę cię. Przestań się zamykać. Rzadko wychodzimy gdzieś razem. - próbowała mnie namówić, ale ja nie chciałam. Nie chciałam zrobić z siebie pośmiewiska. Wystarczy mi to, że w szkole uważają mnie za wiariatkę, bo z nikim prócz nauczycieli i Marliyn nie rozmawiam. Nie potrzebowałam nawet tego. - Pójdziesz? Proszę. Zależy mi. - nadal mnie namawiała. Nie lubiłam jak to robiła. 
-Dobrze. Pójdę. Ale tylko dlatego, że mnie prosisz, a nie dlatego, że chcę. - zgodziłam się, bo widziałam jak bardzo jej na tym zależy. Bałam się. Jak zwykle się bałam kiedy miałam gdzieś wyjść z moją przyjaciółką. Zawsze myślałam o tym jak mnie ludzie ocenią, co pomyślą na mój temat. To nie jest tak, że ja nigdzie nie wychodzę z Marliyn, bo wychodzę. Ale rzadko. I zazwyczaj nie wracamy wtedy razem, bo ja wychodzę wcześniej. Może ja po prostu boję się ludzi? Nie wiem. 
-Mogłabyś Marliyn odwieźć mnie już do domu? Muszę się jeszcze trochę pouczyć dzisiaj na jutrzejszy sprawdzian z biologii. - tak na prawdę nie chciałam już tutaj siedzieć. Chciałam wrócić do domu żeby pobyć trochę sama.
-To jutro jest sprawdzian? - zrobiła duże oczy. Biologię też miałyśmy razem. 
-Tak. I myślę, że też powinnaś się pouczyć. - nie miała wcale takich złych ocen. Tylko jakby się przyłożyła to pewnie miała, by lepsze. Ale ona nigdy nie ma czasu na naukę. 
-No dobrze. To chodź. - wyszłyśmy z kawiarni. Do domu jechałyśmy w milczeniu. Znowu myślałam nad sensem mojego życia. Moim zdaniem ono nie miało sensu. Przyjaciółka zawsze mi powtarza, że to co się stało i co się dzieję to nie moja wina. Ale ja myślę inaczej. Taka już jestem. Ale nie zawsze taka byłam. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Marliyn.
-Jesteśmy już. - spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem. Wiedziała o czym teraz myślałam. Wysiadłam.
-Dziękuje. Do zobaczenia jutro. - już chciałam zamykać drzwi kiedy przyjaciółka złapała mnie za rękę. 
-Proszę. Przestań już o tym myśleć. To nie twoja wina. - myślałam sobie, że jednak moja. Gdybym mu wtedy nie pozwoliła to może teraz by tu ze mną był. - Do zobaczenia. - oddaliłam się od samochodu przyjaciółki i patrzyłam jak rusza i sie oddala. Gdy już nie widziałam jej samochodu skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Stanowczo chciałabym być taka jak ona. 

__________________________________________________________________



Na początku chciałabym bardzo podziękować za 878 wejść. Bardzo nam miło, że tyle osób nas czyta, ale nie powiem przydałoby się więcej komentarzy. Przypominam również, że możemy was informować o nowych odcinkach. A dzisiaj mamy piątek, weekend i świetną pogodę, więc wykorzystajcie to maksymalnie! Miłego weekendu! 
A cytat w tytule z piosenki: Bon Jovi-Always. Tutaj macie linka: http://www.youtube.com/watch?v=9BMwcO6_hyA

P.S. Napiszcie nam co myślicie o głównych bohaterkach ;D.

5 komentarzy:

  1. Mi bohaterki się bardzo podobają, a szczególnie, że mają dwa zupełnie inne charaktery a i tak świetnie się dogadują. Rozdział super. Coś przypuszczam, że na tej imprezie kostiumowej dziewczyny poznają zespół.

    OdpowiedzUsuń
  2. mmm. coś się dzieje! jest świetnie. oby tak dalej dziewczyny! powodzenia! chce już ciąg dalszy! ;d
    pozdrawiam.
    caroots.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię główne bohaterki, a szczególnie Marliyn.♥
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.♥

    Zapraszam do mnie: http://i-believe-in-my-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No wspaniale! Impreza kostiumowa? To jest coś. Czekam z niecierpliwością; )
    Pozdrawiam.!

    PS. Słoneczko, Edytko, uda mi się cb w końcu złapać na gg? ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny pomysł z imprezą kostiumową :) widzę, że akcja powoli nabiera tempa, uwielbiam to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział, zapraszam też do siebie - http://truelove-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń