Marliyn
Uwielbiam te poranki ,gdy czuję zapach parzonej kawy i ciepły dotyk. Lubię patrzeć na coś, co przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Znów poczułam radość, zaklejoną pustkę w sercu po śmierci mamy. Gdy nikt nie patrzył płakałam, umierała na moich oczach. Najbliżsi moi, moi przyjaciele widzieli tylko maskę. Zawsze byłam pełną życia optymistką z uśmiechem i radą dla każdego. -Znów sobie zaprzątasz tym głowę?- męski kojący baryton. Przyjemne dreszcze przechodzące przez kark. Podrapałam się po szyi, zbliżał się coraz bliżej mnie. Głęboki wdech. Miliony różnych zapachów, ale pozostał tylko jeden, jego woda po goleniu.
-Nie, rozmyślam o wszystkim- odpowiedziałam posyłając mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Potargał moje włosy, które i tak były w nieładzie po spaniu. Podał mi kubek z latte, które uwielbiałam. Jak tu takiego nie kochać? Przyglądał mi się. Ja zerknęłam na ulicę. Znów padał deszcz. Wzięłam łyk, wcześniej dmuchając napój. Pojawiły się nad moimi ustami białe wąsiki od mleka. Zaczęłam poruszać ustami. Chłopak się zaśmiał, po chwili jechał palcem zmazując wąsiki i oblizał go potem.
-Wariatka
-Ale kochana wariatka, prawda?- zachichotałam. Ktoś mnie wreszcie ujarzmił, chociaż sam nie był lepszy.
-Jasne słoneczko- ucałował moje czoło.
Cieszyłam się szczęściem swoich najbliższych. Musiało minąć trochę czasu ,ale kto powiedział, że trzeba mieć wszystko od razu? Czy to będzie trwało wiecznie? Chciałabym. Chciałabym by wszystko pozostało jak jest teraz, jest idealnie.
Emily
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez szparę w zasłonie. I jak zwykle zaczęłam myśleć nad swoją egzystencją. Dlaczego ja jeszcze żyję? Po co? Wszystko zawaliło się z dniem kiedy zabrakło Kai'a , mojego starszego brata, mojej bratniej duszy. Uczucia się we mnie kłębiły. Smutek, żal, strach przed tym co będzie dalej. Jak się to wszystko potoczy. Niby moje życie się układa, ale nie tak jakbym tego chciała. Chciałabym znaleźć w sobie choć odrobinę nadziei na lepsze jutro, ale nie potrafię. Nie potrafię pogodzić się z tym co się dzieję. Obwiniam za to siebie. Tak to wszystko to moja wina. Gdyby nie ja to życie moich bliskich potoczyło, by się inaczej. Może byliby teraz szczęśliwi? Czuję, że im to szczęście zabieram, że to ja jestem powodem ich wszystkich zmartwień i problemów. Chciałabym móc cofnąć czas o dwa lata. Ta data cały czas siedzi mi w głowie. Cały czas mi przypomina o tym co się stało. Wszyscy mi powtarzają, że powinnam już o tym dawno zapomnieć i pogodzić się z tym co się stało. Ale ja nie potrafię. Nie potrafię zapomnieć o tym, że to wszystko to moja wina.
ej fajnie się zapowiada. ciekawie...
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy, bo wiem, ze warto! aaaa. już nie moge doczekać się rozwoju akcji! :D
pozdrawiam.
caroots. - wasza 1 czytelniczka i fanka! ^^
Extra .. Zapowiada się ciekawie .. ;> Czytam dalej ! xx
OdpowiedzUsuń