Marliyn
Po skończonej kawie i odrabianiu pracy domowej odwiozła przyjaciółkę do domu. Dziewczyna wysiadała z samochodu. -Do zobaczenia jutro- uśmiechnęłam się, a Emily tylko przytaknęła, zamknęłam drzwi i poszła w stronę domu machając do mnie. Minęłam kilkadziesiąt domów i stanęłam przed białym dużym domem. Miałam nadzieję, że nie ma w nim taty. Jak zwykle pewnie karteczka wisi na lodówce. Po śmierci mamy załamał się, byłam silniejsz , pomogłam mu się w pewnym stopniu uporać z tym wszystkim. Zagłębił się w pracę , szukałam uwagi u innych, ale chyba sobie zdał sprawę,że mnie zaniedbywał. Jedliśmy prawie codziennie razem obiady i spędzaliśmy wspólnie niedziele. Zbliżyło to nas znów do siebie. Rozejrzałam się po domu. Cisza.
-Tato ! Jesteś!?- ale moje pytanie odbiło się echem od ścian i wróciło do mnie. Rozebrałam się ze swojej cebulki i rzuciłam plecak przy schodach. Ciepło z grzejników hulało po całym domu, nie powodowało gęsiej skórki. Jestem osobą nie lubiącą zimna, zimno to dla mnie zło wcielone.
-Lekcje zrobione, pokój czysty , biologia... Hm pouczę się później- mówiłam sama do siebie idąc do słonecznej kuchni. Spojrzałam w stronę srebrnej lodówki, żadnej wiadomości nie ma. Czyli tata wraca normalnie. Postanowiłam zrobić obiad. Kilkanaście kolorowych warzyw pokrojonych w kosteczkę , paseczki. Zapach smażonego mięsa na patelni. W kuchni praca wrze przy piosenkach ze światowej listy przebojów. Nie słuchałam takiej muzyki biernie, w moim sercu grały mocne uderzenia perkusji i solówki gitarowe. Ziemniaki odcedzone. Otwierające się drzwi. Małe szamotania.
-Marliyn?
-Tak? Jestem w kuchni!- krzyknęłam. Po chwili wysoki blond włosy mężczyzna pojawił się z kilkoma siatkami w rękach. Wszedł głębiej. Uśmiechnięty od ucha do ucha. Podeszłam do niego. Ucałowałam zimny jego policzek.
-O! Obiad zrobiłaś. Cieszę się. - powiedział zachwycony. Zaczął wykładać zakupy, a ja podawałam posiłek. Byłam do niego bardzo podobna, nawet z charakteru, po mamie została mi siła i humor. Usiedliśmy naprzeciw siebie. Spoglądaliśmy na siebie i jedliśmy rozmawiając o dzisiejszym dniu. Interesował się mną, czułam się kochana choć miałam tylko jednego rodzica. Stwierdził, że gotuję identycznie jak mama, zimny dreszcz. Każde z nas rozeszło się do swojego pokoju po zjedzeniu. Usiadłam nad książką od biologii i uczyłam się robiąc przerwę na papierosa na balkonie.
Emily
Poszłam do kuchni żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Rodziców jak zwykle nie było w domu. Przygotowałam dla siebie jakieś tosty, wzięłam ciastka z szafki i poszłam do naszego wielkiego salonu żeby pooglądać telewizję. Rozłożyłam się na dużej, białej kanapie jedząc wcześniej przygotowane danie i przelatywałam jeden program po drugim. "Nic w tej telewizji nie ma" - powiedziałam jak zwykle do siebie i skierowałam się do swojego pokoju. Chciałam wziąć szybką kąpiel i zabrać się za naukę. Wzięłam swojego Ipod'a z szafki i jakiś dres na przebranie. Do wanny nalałam dużo wody i trochę płynu do kąpieli o zapachu czekolady. Nie wiem dlaczego, ale ten zapach zawsze na mnie dobrze wpływał. Położyłam się w wannie i próbowałam na chwilę wyłączyć myślenie. Włączyłam sobie piosenkę Jason'a Mraz'a "I won't give up" i na nie krótki czas zapomniałam o wszystkim co się działo. Rzadko mi się to zdarza. Odprężyłam się i nawet nie myślałam za wiele. Przebrałam się w dres i usiadłam na swoim łóżku, które stało po oknem. Otworzyłam laptopa. Zajrzałam na facebook'a, ale tam żadnych powiadomień nie miałam, więc go wyłączyłam. Później twitter, na którym też nic nie było, więc wyłączyłam komputer i usiadłam wygodnie na łóżku. Wyciągnęłam mój pamiętnik, w którym zawsze piszę do Kai'a. Sądzę, że pisząc w nim to tak jakbym z nim rozmawiała. Prowadzę monolog, ale to mi pomaga. Wzięłam długopis do ręki i zaczęłam pisać.
"Londyn, 13.12.2012.
Cześć Kai. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Żałuję, że nie zabrałam ci wtedy kluczyków od samochodu. Powinnam była ci zabronić jechać po alkoholu, ale nic nie mogłam zrobić. Zawsze powtarzałeś, że jesteś już dorosły i sam za siebie odpowiadasz, czym mnie bardzo denerwowałeś. Wiesz, nawet teraz mi tego brakuje. Brakuje mi naszych kłótni i twojej wiecznej troski o mnie. Zmieniłam się od tego czasu i to bardzo. Nie rozmawiam z nikim, prócz Marliyn. Pamiętasz ją? Pewnie tak. Nigdzie nie wychodzę. Cały czas siedzę w domu. Obwiniam siebie za to co się stało, chociaż nasza babcia i moja przyjaciółka cały czas mi powtarzają, że to nie moja wina. Babcia nawet mówi, że byłeś tak wyjątkowy, że Bóg nie mógł się doczekać kiedy do niego przyjdziesz i zabrał cię wcześniej. Wiem, że tam gdzie teraz jesteś jest ci lepiej. Wiesz co? Zgodziłam się iść z Marliy na imprezę. Wyobrażasz to sobie? Ja i impreza, a na dodatek kostiumowa? Pewnie tam do góry będziesz miał niezły ubaw ze mnie. Jeszcze nie wiem dokładnie za co się przebiorę. Niestety muszę już kończyć, bo jutro mam sprawdzian z bilogii, a sam wiesz jaką obsesję na punkcie szkoły mają rodzice. Właśnie. Jeżeli mowa o rodzicach to od czasu twojej śmierci prawie wcale z nimi nie rozmawiam. Brakuje mi ich. Znowu się rozklejam, a nie chcę ci psuć humoru. Więc do jutra. Kocham Cię braciszku. Pozdrów ode mnie Anioły.
Emily."
Odłożyłam zeszyt spowrotem pod poduszkę i spojrzałam przez okno. Świat wyglądał jakby się zatrzymał. Jakby nic nie istniało tylko ja. Napłynęły mi łzy do oczu. Zawsze się tak działo kiedy pisałam do Kai'a, ale robię to żeby z nim porozmawiać. Zaczęłam wspominać nasze dzieciństwo. Jak bawiliśmy się z rodzicami na placu niedaleko domu. Jak mieli dla mnie więcej czasu. Pamiętam nawet jak kiedyś Kai zabronił mi się spotykać z chłopakami, bo powiedział, że jestem na to za młoda. Płakałam coraz bardziej. Położyłam się na łóżko i przykryłam moją dużą puchową kołdrą. Płakałam nadal. Nie liczył się dla mnie teraz jutrzejszy sprawdzian z biologii. Liczyły się wspomnienia. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam zmęczona płaczem.
Marliyn
Czy ja śnię ? Czy już nie? Już druga w tym tygodniu zarwana noc przez uczenie się. Czekałam, by tylko napisać ten głupi test i pójść spać. Dzisiaj wypuszczają nas wcześnie, bo nie ma jakiegoś nauczyciela i lekcje się nam przesuwają. Papieros, ani kawa, nic mi nie pomaga. Emily widziałam kilka razy, jedynie co razem pisałyśmy test w jednej ławce. Byłam trochę zdenerwowana, bo wszystko mi się myliło, lecz zadziwiająco dobrze mi poszło. Chłód na dworze, palarnia dla uczniów. -To Emily , u mnie widzę Cię o 17, muszę Cię przygotować. Mam już pomysł- powiedziałam uradowana wymachując rękoma. Kiwała głową uważnie się wsłuchując w moje słowa. Zgasiła papierosa.
-Nie martw się, będę na pewno, lecę na angielski- ucałowała mój policzek. Sama po chwili siedziałam już w samochodzie. Pierwsze co zrobiłam w domu to postanowiłam zrobić sobie trzygodzinną drzemkę. Tata dzisiaj dłużej w pracy, musiałam wreszcie kiedyś odpocząć.
__________________________________________________________________
Dziękujemy za 1449 wejść. Bardzo nam jest miło, ale milej by było gdybyście zostawiały po sobie jeszcze jakieś komentarze. W następnym odcinku już pojawią się chłopcy. Chciałyśmy najpierw żebyście bardziej poznały główne bohaterki.
Zapraszam do czytania opowiadania Edyty:
http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ i niedługo ja zacznę pisać jeszcze jedno opowiadanie, które nie będzie takie samo jak inne. Będzie skomplikowane. Jak już będzie napisany to dodam link i będzie widoczny po prawej stronie. Dziękujemy jeszcze raz i mam nadzieję, że odcinek się spodoba. Cytat w tytule z piosenki Five Finger Death Punch - Remember Everything, a tutaj macie link: http://www.youtube.com/watch?v=7G8QItjTSDA .
PS. BARDZO WAS PROSIMY O KOMENTARZE.